Tuesday, 18 September 2012

The Great Ocean Road








Last weekend we went away to The Great Ocean Road area and I think it was one of the best weekends away ever. I am absolutely in love with this area and what is more this time fortunately we managed to find a motel which accepted pets. Misia didn't know what to do with herself as she was absolutely overwhelmed by the nature. There were so many different smells, grasses, trees and flowers that she didn't know where she should run, what to smell or try to eat. I don’t think I have ever saw her as happy and full of energy.
We even managed to keep her in her little home the entire journey there and back, as you can see on the pictures. At first Misia cried terribly, to the point where Marcus wanted to give in and let her out. I was unwavering and finally we managed to break her spirit (not Marcus’ J ) and Misia accepted that while we are in the car her place is in her home and not on my lap.
--------------------------------------------------------- 
Ostatniego weekendu wybraliśmy się do Great Ocean Road i z czystym sercem mogę powiedzieć, że był to mój najlepszy weekend poza Melbourne. Totalnie zakochałam się w tych okolicach i co więcej tym razem znaleźliśmy hotel, który pozwala zbarać zwierzaki ze sobą. Misia była pod tak wielkim wrażeniem przyrody, że nie wiedziała co ze sobą zrobić. Było tam tak wiele różnych zapachów; trawa, drzewa, kwiaty etc Misia nie wiedziala gdzie biec, co wąchać, co próbować zjeść.  Nie sądzę, że widziałam ją kiedykolwiek tak szczęśliwą i pełną energii. Udało nam się nawet trzymać Misię w jej małym domku całą drogę tam i spowrotem, jak możecie zauważyć na załączonym zdjęciu. Początkowo płakała niemiłosiernie, do tego stopnia, że Marcus chciał się poddać i wyciągnąc ją z jej domku. Ja byłam jednak niezłomna i ostatetcznie udało nam się złamać Misi ducha (a nie Marcusa J ). Misia zaakceptowała, że podczas jazdy autem jej miejsce jest w jej domku a nie na moich kolanach.






  Koalas! Woohoo how exciting! Not only because we saw koalas but because we saw them in their natural environment. Not a Zoo in sight and I have to say it was so much more impressive to see them in the wild. I couldn't believe how many of them there was, 50 maybe 60 in one place and they weren't scared of us at all. I could even touch them if I wanted.
-----------------------------------------------------------
Koale! Woohoo bardzo byłam podekscytowana! Nie dlatego, że zobaczyliśmy koale, ale dlatego, że widzieliśmy je w ich naturalnym środowisku a nie w Zoo. I muszę przyznać zobaczenie ich na wolności, na dziko J robi wielkie wrażenie. Nie mogłam uwierzyć jak wiele ich tam było 50 może 60 i wszystkie w jednym miejscu, zupełnie się nas nie bały. Mogłam nawet je dotknąć jeśli tylko bym chciała. 






 Twelve Apostles – we managed to take this picture at sunset but I just regret that we didn't wait a few minutes longer as the sunset was even better, big red sun … but hey maybe next time …
-------------------------------------------
Dwunastu Apostołów - udało nam się zrobić zdjęcia podczas zachodu słońca, żałuję tylko, że nie zostaliśmy chwilę dłużej ponieważ zachód słońca był jeszcze piękniejszy, ogromne czerwone słońce ... hey może następnym razem ... 





  We arrived quite late to our cottage but fortunately the owner of the place was nice enough to bring us a meal niam niam, home made food, what more could you dream of.
------------------------------------------
Przyjechaliśmy do naszego domku bardzo późno ale właściciele byli tak mili, że przynieśli nam kolację niam niam, domowe jedzenie, o czym więcej można marzyć.


 I was totally in love with our little cottage, it was a old place and the decorations are from around 1980. It was clean, warm and cosy, all that missing was a little fire place and I would be in heaven. 
Electric blanket kept me warm all night and in the morning I put Misia in the bed, she was so happy with her warm blanket that for a veeeeeery long time she was just lying there absolutely still. I couldn't belive that my dog could stay in one position for that long, electric blankets can cause miracles J


Totalnie zakochalam sie w naszym domku mimo wnętrza z lat 1980-tych. Było tam ciepło, czysto i bardzo przytulnie, jeszcze tylko kominek i byłabym w niebie. Całą noc było mi cieplutko dzieki elektrycznemu kocu, a rano położyłam Misie do mojego łóżka, była tak szczęśliwa z jej ciepłym kocem, że przez baaaaaardzo długo leżała nieruszając się. Nie mogłam uwierzyć, że mój pies może nieruszać się przez taki okres czasu, elektryczny koc może czynić cuda J  



 The road to our cottage.
----------------
Droga do naszego domku.



It was unfortunately raining on Sunday but we still managed to stop at a few places. 

Ahhhh… I really hope we will come back to this cottage. It was so nice and calm there with the night very quiet and dark with lots of different types of spring smells from the trees, grass and flowers. I simply couldn't be more happy.

The little cottage in the middle of nowhere and great company ... what else could you dream of? 

I am smiling while I am writing this post …  :)
----------------------------------------------------------------------
W niedziele niestety padało, ale i tak udało nam się zatrzymać w kilku miejscach.

Ahhhhhh... Naprawdę mam nadzieję, że uda nam się tam wrócić. Cudne i spokojne miejsce, a noc była taka cicha i ciemna, i te wiosenne zapachy z drzew, traw, kwiatów. Naprawdę nie mogłabym być bardziej szczęśliwa.

Domek na odludziu i miłe towarzystwo ... o czym jeszcze mogłabym marzyć?

Uśmiecham się sama do siebie pisząc ten post ... :) 

1 comment:

  1. Misiula wygląda słodko w swoim domku :) jak z żurnala ;) a krajobrazy, jak zwykle zachwycają :)

    ReplyDelete