Thursday, 27 September 2012

Poor Misia :(

 

Our poor Misia was spayed on Tuesday. It was a very difficult decision to make but after doing a lot of research and being absolutely sure that we wouldn't want her to ever have puppies we decided spaying her was the wise decision. The first two days after the operation Misia was very tired and uncomfortable but as soon as she was better she started licking and scratching her wound :( as cruel as it looks we didn't have any other choice than putting her in the collar :( 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nasz biedna Misia została wysterylizowana we wtorek. Bardzo trudno było nam podjąć tą decyzje, ale po przeczytaniu wielu naukowych opnii i byciu absolutnie pewnym, że nie chcemy, żeby nasza Misia miała kiedykolwiek potostwo zdecydowaliśmy, że wysterylizownie jej będzie rozsądną decyzją. Dwa pierwsze dni po operacji Misia była bardzo zmęczona i było jej niewygodnie chodzić, ale zaraz tylko jak poczuła się lepiej zaczeła lizać i drabać swoja blizne :( wiem jak okrutnie to wygląda, ale nie mieliśmy wyboru i zmuszeni byliśmy do założenie jej kołnierza :(


 


Wednesday, 26 September 2012

Doggy weekend

Again we had a fun weekend, ahhh how I like our weekends! This time we stayed in Melbourne trying to be active in the amazing weather. Saturday and Sunday was very much Misia oriented as we did a lot of dog related activities. I am not sure why, maybe subconsciously we tried to make it up to her as we decided to get her spayed later on this week.
-----------------------------------------------------------------

I znowu mieliśmy super weekend, ehhhhhh jak ja lubię te nasze weekendy! Tym razem zostaliśmy w Melbourne, staraliśmy się spedzić ten czas aktywnie, wykorzystując super pogodę. Sobota i niedziela były, bardzo skoncentrowane wokół Misi, wieszkość naszych wypraw była dla Misi i z Misią, nie wiem jak to wyszło, może podświadomie mieliśmy wyrzuty sumienia, że zdecydowaliśmy się wysterelizować Misie. 

 




The pictures above were taken on Saturday at the "Free day of dog fun" festival hosted by our local pet shop. The event was actually much bigger than we expected, I have never seen so many different types of dogs in one place. There were so many different stalls at which we could for instance take a family photo, wash our dog, have health check-ups, clip our Misia claws and there was even a fashion show along with many more free dog relates activities. We accumulated  a lot of  free food, treats, toys and not to mention four different scarves  for Misia. We even met Erica and her dog Poppy a friend of mine who I met few weeks ago in Docklands while walking my dog. I call Erica the "Dog Whisperer" and who would have thought we would meet again at a Dog festival, I love how small Melbourne is. I really hope that now that the warm weather has arrived there will be more festivals like this one. It was great fun not just for Misia, I think even Marcus enjoyed it a little bit.
   
After the festival we went with Misia to the beach at Port Melbourne, in my previous post  here I mentioned it already.  I had such a great time on the previous visit that I couldn't wait until we went back. Misia enjoyed herself as always and this time she didn't even try to eat sand! Ahhhhh... but this time she decided to try sea water and as you can  imagine very quickly she regretted her decision ;) . We had a very loooooong,  pleasant walk on the beach and Misia was such an angel, I was so proud of my little creature :) . 
I am not sure what has caused it but we have noticed that for the past three weeks Misia's behaviour has changed a lot and she seems to be much more obedient and fun to be around. 

When we arrived back home later on that afternoon, Misia was so tired that she fell asleep immediately and was sleeping straight until Sunday morning. We then went for dinner with Marcus's family in Sunbury. 

What a wonderful first day of the weekend and hasn't finished yet.
---------------------------------------------------------------------------
Zdjęcia te zrobiliśmy na Psim Festiwalu, impreza ta była na o wiele większą skalę niż się spodziewałam, nigdy nie widzialam tyle różnych ras psów w jednym miejscu. Było tam wiele różnych stoisk np mogliśmy zrobić sobie rodzinne zdjęcie, wykąpać Misie, zbadać ją, obciąć jej paznokcie, był tam równieżpokaz psiej mody, i wiele innych psich atrakcji, większość za darmo. Dostaliśmy na tym festiwalu jedzenie, smakołyki, zabawki, 4 różne chustki dla Misi. Nawet spotkaliśmy moja znajomą Erykę z jej pieskiem. Ja ją nazywam "Zaklinacz Psów", poznałyśmy się kilka tygodni temu na Dockland spacerując z naszymi psami, a tu proszę znowu się spotykamy na psim festiwalu, jaki ten świat mały. Naprawdę mam nadzieję, że od teraz będzie więcej tego typu festiwali. Ten festiwal to była super zabawa, nie tylko dla Misi. 

Po południu wybraliśmy się do Port Melbourne na plaże, w moim wcześniejszym poście tutaj wspominałam już o tym miejscu. Tak miło spędziłam tam czas parę dni temu, że nie mogłam się już doczekać kiedy będziemy mogli tam wrócić. Misia wariowała jak zawsze, i tym razem nie próbowała jeść piasku ale ehhhhhh... niestety postanowiła spróbować smak wody morskiej, jak się domyślacie bardzo szybko pożałowała swojej decyzji :). To był baaaaaaaaaaardzo długi spacer na plaży, a Misia była wyjątkowym aniołem tego dnia. Byłam bardzo dumna z mojej małej kreaturki :). Nie jestem pewna co dokładnie spowodowało jej zmianę zachowania ale zauważyliśmy, że od jakiś 3 tygodni Misia bardzo zmieniła swoje zachownie, jest o wiele bardziej posłuszna i zabawna. 
Wróciliśmy do domu poźnym popołudniem, Misia była tak zmęczona, że natychmiast zasnęła i spała do niedzieli rana, a my wybraliśmy się na kolacje z Marcusa rodziną. 
Och był to cudowny pierwszy dzień weekendu, a to jeszcze nie koniec. 



On Sunday we hired two Melbourne bikes and cycled from Docklands to The Smith Family Centre, where I am doing my voluntary work. I wanted to see how I could cycle to work instead of taking the tram. 
We decided to stick to the cycle routes which are along the river and in parks. As it turns out, this route was not only scenic but also very quick. The entire journey only took 35 minutes compared to the 45 minutes on the tram. Melbourne is so bicycle friendly that I think with a little bit of training I could cycle to work and it would be so much cheaper than taking public transport. Not to mention a lot more healthy, hopefully one day this will become reality and I will join Melbourne cycling society. 

 In the afternoon Erica, her partner Sam and Poppy came over for a BBQ. Misia and Poppy were overwhelmed with each others company for first few hours and it was so nice to see them playing so happily. Poppy is double Misia age and as you can imagine when Misia started to get tired and wanted to go to sleep Poppy was still full of energy. Our Misia is a bit of too confident and she thinks that the world revolves around her so this time we decided to teach her a lesson and didn't protect her from Poppy. She was managing this situation by herself and was totally confused as to why we were not helping her. Misia was so exhausted after Poppy's visit that she slept until 10.30 am on Monday :)

-----------------------------------------------------------------------
W niedziele wynajeliśmy rowery i wybraliśmy się na przejażdżkę z Docklands do the Smith Family Center - tam właśnie chodzę pracować wolontaryjnie. Chciałam zobaczyć czy jest możliwe jechanie na rowerze zamiast tramwajem do pracy. Droga była bardzo łatwa i przyjemna, w większości w parku i przy rzece i co więcej rowerem dojechaliśmy tam w 35 minut w porównaniu do 45 minut tramwajem. Melbourne jest tak przyjazne dla rowerzystów, że z odrobiną treningu mam nadzieje, że niebawem będę jeździć do pracy rowerem, o ile tańszy i zdrowszy środek transportu. Mam nadzieję, że niebawem dołącze do rowerowego świata Melbourne :) 

Po południu Erica, jej partner Sam i Poppy przyszli do nas na BBQ. Przez pierwszych pare godziń Misia i Poppy nie mogły nacieszyć się swoim towarzystwem, tak miło było patrzeć na nie wariujące w salonie. Poppy jest dwa razy starsza od Misi  i jak się domyślacie kiedy Misia była już zmęczona i chciała iść spać Poppy była ciągle pełna energii. Muszę przyznać, że Misia jest odrobinę za bardzo pewna siebie i myśli, że cały świat się kręci w okół niej, więc tym razem chieliśmy jej dać nauczkę i nie obroniliśmy jej przed Poppy, Misia musiała sama uporać się z szalejącą Poppy, totalnie oszołomiona faktem, że żadno z nas nie próbowało jej obronić. Misa była tak zmęczona po wizycie Poppy ze spała do 10.30 am w poniedziałek :) 





 












Thursday, 20 September 2012

What a lovely day I had today.

What a lovely day I had today. The weather today was very summer like, it is now evening and I have the door to my balcony wide open. Gosh I thought that this day would never come, so nice and relaxing with the warm blast of the air from outside ha ha obviously I wrote to soon as I was typing this sentence it just started raining :) its lovely to hear the rain outside and it makes the warm air smell even nicer.

This afternoon I went to the beach at Port Melbourne and as it is only 10 minutes away from our apartment it couldn't be easier to get to. I was walking on the beach with Misia and I could smell the sea and the trees growing next to the beach and Misia obviously liked it as well and was crazy, happy and running around. It was such a nice, warm and calm day and as I was walking on the beach I couldn't stop thinking how happy I am in Melbourne.
----------------------------------------------------------
Och jaki miałam dziś cudowny dzień. Pogoda była iście letnia, teraz jest już wieczór a ja mam drzwi balkonowe otwarte na ościerz. Rety już myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie, tak miło i relaksująco, i to ciepłe powietrze na zewnątrz ha ha chyba trochę się pośpieszyłam, właśnie zaczęło podać :) ale miło słyszeć deszcz na zewnątrz a i ciepłe powietrze pachnie teraz lepiej.

Dziś po południu poszłam na plaże na Port Melbourne, to jest jakies 10 minut od naszego mieszkania, jakże wygodny i szybki dostęp. Spacerowałam sobie po plaży z Misia, czuć było tak mocno zapach morza i drzech rosnących przy plaży, Misa tez była cała w skowronkach, totalnie szczęśliwa biegała jak szalona. To był taki miły, ciepły i spokojny dzień a ja nie mogłam przestać myśleć o tym jak bardzo jestem szczęśliwa w w Melbourne.

Tuesday, 18 September 2012

The Great Ocean Road








Last weekend we went away to The Great Ocean Road area and I think it was one of the best weekends away ever. I am absolutely in love with this area and what is more this time fortunately we managed to find a motel which accepted pets. Misia didn't know what to do with herself as she was absolutely overwhelmed by the nature. There were so many different smells, grasses, trees and flowers that she didn't know where she should run, what to smell or try to eat. I don’t think I have ever saw her as happy and full of energy.
We even managed to keep her in her little home the entire journey there and back, as you can see on the pictures. At first Misia cried terribly, to the point where Marcus wanted to give in and let her out. I was unwavering and finally we managed to break her spirit (not Marcus’ J ) and Misia accepted that while we are in the car her place is in her home and not on my lap.
--------------------------------------------------------- 
Ostatniego weekendu wybraliśmy się do Great Ocean Road i z czystym sercem mogę powiedzieć, że był to mój najlepszy weekend poza Melbourne. Totalnie zakochałam się w tych okolicach i co więcej tym razem znaleźliśmy hotel, który pozwala zbarać zwierzaki ze sobą. Misia była pod tak wielkim wrażeniem przyrody, że nie wiedziała co ze sobą zrobić. Było tam tak wiele różnych zapachów; trawa, drzewa, kwiaty etc Misia nie wiedziala gdzie biec, co wąchać, co próbować zjeść.  Nie sądzę, że widziałam ją kiedykolwiek tak szczęśliwą i pełną energii. Udało nam się nawet trzymać Misię w jej małym domku całą drogę tam i spowrotem, jak możecie zauważyć na załączonym zdjęciu. Początkowo płakała niemiłosiernie, do tego stopnia, że Marcus chciał się poddać i wyciągnąc ją z jej domku. Ja byłam jednak niezłomna i ostatetcznie udało nam się złamać Misi ducha (a nie Marcusa J ). Misia zaakceptowała, że podczas jazdy autem jej miejsce jest w jej domku a nie na moich kolanach.






  Koalas! Woohoo how exciting! Not only because we saw koalas but because we saw them in their natural environment. Not a Zoo in sight and I have to say it was so much more impressive to see them in the wild. I couldn't believe how many of them there was, 50 maybe 60 in one place and they weren't scared of us at all. I could even touch them if I wanted.
-----------------------------------------------------------
Koale! Woohoo bardzo byłam podekscytowana! Nie dlatego, że zobaczyliśmy koale, ale dlatego, że widzieliśmy je w ich naturalnym środowisku a nie w Zoo. I muszę przyznać zobaczenie ich na wolności, na dziko J robi wielkie wrażenie. Nie mogłam uwierzyć jak wiele ich tam było 50 może 60 i wszystkie w jednym miejscu, zupełnie się nas nie bały. Mogłam nawet je dotknąć jeśli tylko bym chciała. 






 Twelve Apostles – we managed to take this picture at sunset but I just regret that we didn't wait a few minutes longer as the sunset was even better, big red sun … but hey maybe next time …
-------------------------------------------
Dwunastu Apostołów - udało nam się zrobić zdjęcia podczas zachodu słońca, żałuję tylko, że nie zostaliśmy chwilę dłużej ponieważ zachód słońca był jeszcze piękniejszy, ogromne czerwone słońce ... hey może następnym razem ... 





  We arrived quite late to our cottage but fortunately the owner of the place was nice enough to bring us a meal niam niam, home made food, what more could you dream of.
------------------------------------------
Przyjechaliśmy do naszego domku bardzo późno ale właściciele byli tak mili, że przynieśli nam kolację niam niam, domowe jedzenie, o czym więcej można marzyć.


 I was totally in love with our little cottage, it was a old place and the decorations are from around 1980. It was clean, warm and cosy, all that missing was a little fire place and I would be in heaven. 
Electric blanket kept me warm all night and in the morning I put Misia in the bed, she was so happy with her warm blanket that for a veeeeeery long time she was just lying there absolutely still. I couldn't belive that my dog could stay in one position for that long, electric blankets can cause miracles J


Totalnie zakochalam sie w naszym domku mimo wnętrza z lat 1980-tych. Było tam ciepło, czysto i bardzo przytulnie, jeszcze tylko kominek i byłabym w niebie. Całą noc było mi cieplutko dzieki elektrycznemu kocu, a rano położyłam Misie do mojego łóżka, była tak szczęśliwa z jej ciepłym kocem, że przez baaaaaardzo długo leżała nieruszając się. Nie mogłam uwierzyć, że mój pies może nieruszać się przez taki okres czasu, elektryczny koc może czynić cuda J  



 The road to our cottage.
----------------
Droga do naszego domku.



It was unfortunately raining on Sunday but we still managed to stop at a few places. 

Ahhhh… I really hope we will come back to this cottage. It was so nice and calm there with the night very quiet and dark with lots of different types of spring smells from the trees, grass and flowers. I simply couldn't be more happy.

The little cottage in the middle of nowhere and great company ... what else could you dream of? 

I am smiling while I am writing this post …  :)
----------------------------------------------------------------------
W niedziele niestety padało, ale i tak udało nam się zatrzymać w kilku miejscach.

Ahhhhhh... Naprawdę mam nadzieję, że uda nam się tam wrócić. Cudne i spokojne miejsce, a noc była taka cicha i ciemna, i te wiosenne zapachy z drzew, traw, kwiatów. Naprawdę nie mogłabym być bardziej szczęśliwa.

Domek na odludziu i miłe towarzystwo ... o czym jeszcze mogłabym marzyć?

Uśmiecham się sama do siebie pisząc ten post ... :) 

Tuesday, 11 September 2012

Weekend in the Gold Rush Region




This was our first weekend away without Misia as most of the hotels are NOT accepting dogs, even after we explained that our dog is not a normal dog, SHE IS OUR MISIA!  It was ok as we left Misia with a friend who also has a dog named Henry. They actually became great friends, well kind of friends. Henry is 13 years old and was not impressed with our Misia’s childish and WAY to active behaviour. I was pleased to see how happy Misia was there and when we finally got her home after the trip she did look like she was missing her weekend friend. I guess it’s good sign as we will need the babysitter in the future.
 Our mission this weekend was digging for gold, yeah that’s right GOLD my love. We went to Ballarat region which in about 1850 a lot of gold was found. This created a gold rush and many people got very rich, very quickly and it was thanks to this gold that Melbourne became, at the time, one of the richest cites in the world.


To był nasz pierwszy weekend bez Misi, bo jak się okazało większość hoteli NIE pozwala na pobyt z psem, mimo naszych wyjaśnień, że nasz pies to jest zwykły pies, tylko NASZA MISIĄ ! Misia musiał zostać w Melbourne z nasza koleżanką, która też ma psa Henrego. Nasze psy zaprzyjaźniły się, hmmm oj poniekąd zaprzyjaźniły. Henry ma 13 lat i nie był pod wrażeniem Misi dziecinnych wygłupów i ZDECYDOWNIA nazbyt aktywnego zachowania. Bardzo mnie ucieszyło widząć jak zadowolona Misia była w jej nowym otoczeniu, a jak w koncu przywieźliśmy Misię do domu, ona  ewidentnie teskniła za jej weekendowym przyjacielem. To dobry znak ponieważ w przyszłości będziemy częściej potrzebować niani.
 Naszą misią w ten weekend było znalezienie złota, tak dokładnie ZŁOTA kochani. Pojechaliśmy do Ballarat gdzie w latach 1850-tych znaleziono bardzo dużo złota. To wywołało szał na punkcie poszukiwań złota właśnie w tych okolicach i wiele ludzi bardzo szybko wzbogaciło się, i to właśnie dzięki temu złotu Melbourne stało się jednym z najbogatszych miast świata w tych latach. 



I really like this part of the forest as it had a very old look to it just like nobody had been here for many years. 
----------------------------------------------------------------------------------------------
Bardzo mi się spodobała ta część lasu, wygląda tak staro, niemalże jak przez lata przez nikogo nie odwiedzana. 



On our way to Ballarat we passed a market in one of the small towns. 
------------------------------------------------------------
W drodze do Ballarat odwiedziliśmy marekt w jednym z małych przydrożnych miasteczek. 



Waterfall – I can’t get enough of them. 
-----------------------------
Wodospad - jakoś nie mogę się nimi nacieszyć.






The gold fields have a lot of natural mineral water springs which the locals use to collect mineral water as it is healthy. We stopped at a few mineral springs, these springs are not as popular nowadays  but they used to be very busy. I tried this water hmmm… not my cup of tea but hey it’s healthy. 

--------------------------------------------------------------------------
Te okolice słynne są z natrulanych wód, zostały wybudowane tutaj małe studienki, żeby ułatwić dostęp do tych źródeł. Zatrzymaliśmy się w kilku miejscach, żeby spróbować ta słynna wodę.  Źródła te nie są już tak popularne jak kilkadziesiąt lat temu. Po spróbowaniu tej wody stwierdziałam, że nie jest to coć co mogłabym pić na codzień ale hey to jest zdrowe. 




We stopped at a gallery which was in an old convent. There was actually the wedding happening while we were there. It was rainy day so not the best weather for the bride, but she didn’t look upset and she had amazing dress.


Zatrzymaliśmy się w garlerii, która kiedyś była klasztorem. W trakcie jak tam byliśmy odwał się ślub. To był bardzo deszczowy dzień, nie idealnny dla panny młodej  ale ona nie wyglądała na rozczarowana i miała przecudną sukienkę.







We stopped at a few wineries which was a good experience for me as I could taste different types of wine and owners of the wineries were always amazing hosts.  

This picture wasn’t actually winery but a herbal liqueur factory. 


Zatrzymaliśmy się w kilku winiarniach co było niesamowitym doświadczniem dla mnie ponieważ mogłam spróbować różne rodzaje wina, a właściciele tych winiarni byli zawsze przeuroczy dla nas.
To zdjęcie nie było zrobione w winiarni ale w fabryce likerów ziołowych. 




Chocolate Mill - We couldn’t resist to stop there as well.  
--------------------------------------
Chocolatge Mill - Nie mogliśmy oprzeć się pokusie zatrzymania tutaj również.





We have such nice sunset in this part of the world.
----------------------------------------------------
Mamy tutaj tak piękne zachody słońca. 




The view from the window of our hotel room.
-----------------------------------------
Widok z okna naszego pokoju hotelowego.




Free booze, I am not going to say no J
---------------------------------
 Darmowy alkohol, nie powiem nie :) 



And finally reason why we were there GOLD GOLD GOLD !!! 
-------------------------------------------------
 No i powód dlaczego byliśmy tam ZŁOTO ZŁOTO ZŁOTO !!!




Sovereign Hill is like a gold rush theme park. The buildings and machinery are original and the site is an actual mine which we went into.  
We spent there most of the day and we still didn’t see everything. It was like going back in time to 1850 - great fun!


------------------------------------------------------
Sovereign Hill jest jak park rozrywki z czasów szaleństa złota. 
Budynki i maszyny są oryginalne z tamtych lat, a miasteczko to jest wybudowane na miejscu dawnej kopalni złota, którą również odwiedziliśmy.
Spędziliśmy tam większą część dnia a i tak nie odwiedziliśmy wszystkich miejsc. 
To było jak cofnięcie się w czasie do lat 1850 - świetna zabawa.



Sovereign Hill
Sovereign Hill

and more of Misia ... :-)