I promise this will be my
last post about Singapore. Some other parts of Singapore which I think are
really cool are Chinatown, Little India and Arab Street. Chinatown is full of stores,
restaurants and of course a Buddhist Temple. I tried to buy a typical Chinese dress but I
left empty handed and depressed, as none of the dresses would fit me, even in XXXL
size – unbelievable, what are those girls eating?!
Little India wasn’t that
charming, the food market was quite scary and a bit stinky. I saw animals being
butchered in the actual market. Just like Chinatown there are a lot of streets
and alleys with shops and people trying constantly to sell you something. In
the shops you can find a lot of gold, and those weird flower necklaces which
later on I found out that people where offering to their gods in the temple. I
was astonish how busy this mosque was, people were praying there, eating food,
having a chat and offering flower necklaces to the gods. I have to say that this place has a very
unusual character.
Arab Street is really a
few small streets rather than just one main street. I went there to see the
large Muslim Mosque but it wasn’t as impressive as the one in Little India and
definitely less busy. If you want to buy blankets or Persian rugs then Arab
Street is the perfect place as there are lots of shops. Arab Street was probably the prettiest area
but Chinatown definitely had the best food and atmosphere.
--------------------------------------------------------------
Obiecuje, to jest juz moj
ostatni post o Singapurze. Little India, Chinatown i Arab Street, te czesci
Singapuru wywarly na mnie ogromne wrazenie, zdecydowanie warte opisania w
jednym z moich “Singapur” postow. Chinatown plene jest ulic ze sklepami,
restauracjami i oczywiscie swiatynia buddyjska, ktora nieomieszkalismy
odwiedzic. Chcialam kupic tutaj
tradycyjna Chinska sukienke, niestety nie udalo mi sie znalesc odpowiedniego
rozmiaru. Nawet zaoferowany rozmial XXXL lezal na mnie … dziwnie. Co te dziewczyny
w Singapurze jedza, ja sie pytam?!
Little India nie wywarla na mnie tak
milego wrazenia jak Chinatown. Market byl lekko przerazajacy i troche nieladnie
pachnial. No ale mialam ta niepowtarzalna szanse zobaczyc zwierzeta mordowane
na straganach tegoz wlasnie marketu. Podobnie jak w Chinatown Little India ma
wiele malych uliczek przepelnionych malymi sklepikami. Sprzedawcy na kazdym
kroku probuja sprzedac Ci wszystko na co tylko sie popatrzysz. Zdecydowana
przewaga zlotej bizuterii (hmmm nie na moj gust) i naszyjnikow zrobionych z
kwiatow, ktore jak pozniej odkrylam ofiarowywane sa bogom w swiatyni. Bylam pod
wielkim wrazeniem widza jak duzo ludzi bylo w swiatyni w Little India. Ludzie
modlili sie tam, jedli obiad, rozmawiali ze soba, zwiedzali, i oczywiscie
ofiarowywali kwietne naszyjniki. Zdecydownie moja ulubiona swiatynia z
wszystkich trzech odwiedzonych w Singapurze. Swiatynia w Arab Street byla mnie
odwiedzana, wydawala sie poniekad opuszczona. Arab Street to kilka maly ulic a
nie jedna ulica, jak nazwa sugeruje. Jesli chcecie kupic koc albo perski dywan
to Arab Street jest miejscem w Singapurze gdzie powinniscie sie udac. Ta czesc
Singapuru wywarla na mnie najwieksze wrazenie, urocze, male uliczki, sliczne
restauracje. Jest to niepowtarzalne miejsce na mala sesje zdjeciowa. Chinatown
jest jednak moim ulubionym miejscem. Bardzo dobre jedzenie i niepowtarzalna
atmosfera to jest to, co ja przykulow moja uwage.
If tiny you couldn't get a dress to fit the rest of us wouldn't stand a chance!!!
ReplyDelete